Większość z czytelników obserwuje zapewne emitowane do znudzenia reklamy preparatów witaminowych. Przyznam, że przykuwają uwagę. Dlaczego? Próbują dać nam do zrozumienia, że wymyślono idealny produkt witaminowy, który zdecydowanie poprawi kondycję naszego organizmu. Czy w ogóle suplementacja witaminami jest nam potrzebna, czy każdy z nas aż tak źle się odżywia, że ma niedobory? To również gorący temat ale tym razem chce skupić się na reklamach. To co najbardziej przykuwa uwagę to zapewnienia fachowca/aktora (np. Pani dietetyk, farmaceuty, lekarza) że to np. witaminy i minerały o najwyższym stopniu wchłaniania oraz, że produkt zawiera warzywa, owoce i zioła – „wszystko tak jak zaplanowała natura”. Pomijam w dalszej analizie fakt rozpoczęcia większości reklam od krytyki innych preparatów witaminowych, to już standard w przypadku polskich reklam leków i suplementów, świadczący o ich żenująco niskim poziomie. Z moich spostrzeżeń wynika, że natura zaplanowała abyśmy jedli warzywa i owoce w normalnej postaci a nie sproszkowane i w dodatku w minimalnych ilościach. Jak minimalnych? Na stronie internetowej pewnego preparatu znalazłam skład: poza wymienionymi substancjami chemicznymi (witaminami) wyszczególnione zostały wspomniane warzywa, owoce i zioła. Uwaga przedstawiam listę:
brokuł, kalafior, marchew, jarmuż, pędy szparaga, burak,
kapusta, czosnek, liście pietruszki, szpinak, brukselka, korzeń kurkumy, owoce
i pestki granatu, borówki, maliny, owoce acai, żurawina, pestki winogron,
jagody, jeżyny, bioflawonoidy cytrusowe, owoce dzikiej róży; bromelaina,
papaina, spirulina, algi wodne, lucerna, sok z trawy jęczmiennej, chlorella,
trawa pszeniczna, siemię lniane, liście mięty, nasiona kozieradki pospolitej,
karczoch, korzeń imbiru, koper włoski, liście szałwii, korzeń żeń-szenia
syberyjskiego, korzeń żeń-szenia amerykańskiego oraz ekstrakty z zielonej
herbaty, skrzypu polnego, korzenia kurkumy, owoców głogu, owoców żurawiny,
koszyczka rumianku, ziaren kakaowca, tamaryndowca malabarskiego
To wszystko w jednej tabletce? Ja nie zmieściłabym tego w
dużej reklamówce;) Czyli ktoś pomyśli sobie – zażyłem dzisiaj preparacik i już
nie muszę jeść warzyw...to jednak tylko moje czarne przypuszczenia i mam
nadzieję, że to się nigdy nie stanie. Wnioski wyciągnijcie sami czy zawarte w
preparacie warzywa, owoce i zioła naprawde dają przewagę nad innymi
preparatami.
Co to
opatentowana formuła bioperine? To standaryzowany ekstrakt z czarnego pieprzu, zawierający 95%-99%
piperyny
(alkaloidu), pochodnej piperydyny.
Czarny pieprz należy do jednych z najpopularniejszych przypraw, ze
zwględy na specyficzny, gryzący efekt zawartej w nim piperyny. Poza tym znalazł
zastosowanie w lecznictwie, jako środek konserwyjący oraz w przemyśle
perfumeryjnym. W ostatnim czasie dowiedziono wielu fizjologicznych oddziaływań ekstraktu
z czarnego pieprzu na nasz organizm. Są to między innymi: stymulacja enzymów
trawiennych trzustki, polepszenie trawienia i znaczne skrócenie czas pasażu
żołądkowo-jelitowego pożywienia. W badaniach
in vitro przedstawiono również działanie antyoksydacyjne piperyny.
Jak piperyna wpływa na biodostępność innych substancji, w tym suplementów
diety?
środki na potencję Piperyna wspomaga naturalne procesy termogenezy w naszym organizmie,
pośrednio działając na przekaźnik wewnątrzkomórkowy cAMP. Zwiększenie
biodostępności przy pomocy bioperiny wiąze się z aktywacją kanałów TRPV1,
hamowaniem enzymu CYP3A4 oraz P-glikoproteiny, odpowiedzialnych za metabolizm i
transport między innymi leków i suplementów.
W skrócie piperyna przyczynia sią do hamowania metabolizmu
leku/suplementu podanego doustnie zwiększając tym jego biodostępność.
Wykorzystano:
1. Lin Z, Liao Y, Venkatasamy R, Hider RC, Soumyanath A.
Amides from Piper nigrum
L. with
dissimilar effects on melanocyte proliferation in-vitro. J Pharm
Pharmacol. 2007 Apr;59(4):529-36. PubMed PMID: 17430636.
2. Lipiak D. Bioperyna (Piperyna) naturalny związek
zwiększający dostępność biologiczną suplementów diety